Biedni i brzydcy na celniku bogatych i ładnych
W ostatnim czasie ma miejsce wysyp filmików, gdzie ludzie z kasą — za takich się przynajmniej uważają — ładnie uczesani i najedzeni, szukają biednych, bezdomnych, których testują pod względem… No właśnie — czego?
Prawdomówności, chęci zweryfikowania ich resztek człowieczeństwa? Bo przecież tacy, co mieszkają na ulicy, to na własne życzenie, nie?… i zapewne pozbawieni są wszelkich odruchów dobroci, empatii. To kombinatorzy, złodzieje, alkoholicy i co tam jeszcze człowiek z dachem nad głową, z kasą i klasą może wymyślić czy tam sobie wyobrazić.
Muszę wam się przyznać, że wkurwia mnie to strasznie. Tak, strasznie, bo bardzo emocjonalnie do tego podchodzę.
O co w tym wszystkim chodzi?
Czy jest na sali ktoś, kto może mi wytłumaczyć, po co ci ludzie nagrywają tych biednych ludzi? Jaki mają w tym cel?
Czy chodzi o przedstawienie, że pomimo wszelkich opinii człowiek bezdomny nie zatracił ludzkich odruchów?
Nie wiem jak wy, ale nienawidzę stereotypów i ich powielania, zwłaszcza w taki sposób. Ci, co nagrywają takie filmiki wcale im nie pomagają, jedynie testują za pomocą kija i marchewki.
Masa ludzi to ogląda, niczym w kinie ckliwie popłakuje nad losem drugiego człowieka… Ale naprawdę nikt się nie zastanawia nad tym, czemu ma to służyć? Nie myślicie, że to, kurde, złe, ukazywanie bezdomnych w roli z góry założonego stereotypowego przegrywa, niegodnego zaufania człowieka, i jak osła – tresowania go za pomocą marchewki?
Ja prdle, nie wierzę, że w dzisiejszych czasach szczytem możliwości jest dorwanie bezdomnego, danie mu kasy, następnie postawienie go w beznadziejnej sytuacji i bierne przyglądanie się, co zrobi dalej… Czy okaże się „dobry”, bo wyda hajs, który mu właśnie spadł z nieba na dobry uczynek, czy go: zatrzyma, wyda, cokolwiek?
Widziałam różne odmiany tego rodzaju filmów. Niektórzy bezczelnie na koniec przedstawiają krótki brief, gdzie umieszczają statystyki: że na 10, którym wręczono pieniądze, tylko 5 postanowiło zatrzymać je dla siebie, co statystycznie daje świetny wynik.
Ale po uj, ja się pytam!?
Znawcy od social mediów twierdzą, że aby zaistnieć w świecie mediowym należy wzbudzać w czytelnikach/odbiorcach przede wszystkim emocje. Na tym właśnie robi się grubą kasę! Takie filmy to nic innego, jak „lajki”, nowi obserwujący i tysiące odbiorców, co przekłada się na zarobek.
Ktoś zapyta: co ci do tego, że ktoś znalazł sposób na siebie?
Odp. więc, że nic… Denerwują mnie jednak takie działania pod publikę, działania, które nie mają nic wspólnego z dobrocią, szczerością czy szczodrością.
Nie sądzicie, że zaszło to za daleko?
Dlaczego zarzucam komuś nieszczere intencje, a sama jednocześnie robię to samo?
Bo mogę, mam prawo, a przede wszystkim dlatego, że nie zauważam w tym niczego dobrego.
Co to za sztuka dać komuś pieniądze, zobaczyć, co z nimi zrobi, a później szczycić się tym w internetach, kiedy okaże się być dobrym człowiekiem. Zresztą, co to znaczy w takiej sytuacji bycie dobrym człowiekiem? Dlaczego ci, którzy są testowani mają spełniać oczekiwania tych przejedzonych wręcz?
Czy nie wystarczy obdarzyć kogoś: jedzeniem, pieniędzmi, pomocą, i przejść nad tym do porządku dziennego?
Najwidoczniej nie, skoro ludzie to oglądają i dopingują takim bezduchom.
Ciekawam bardzo, jak by to wyglądało, gdyby ci, co opiewają w dobrobytach, testowali równych sobie? Coś czuję, że niezłą mielibyśmy pożywkę z tego. Tymczasem jest jak jest — najczęściej bezbronni i najbardziej potrzebujący są najłatwiejszym łupem.
Dotrwaliśmy czasów, gdzie bieda jest pozbawiona wszelkiej godności. Niczym małpy w cyrku, świadomie lub nie, jesteśmy poddawani naukom, które mają przynosić dochody, lub, co gorsza, sami kreujemy świat, w którym to inni robią za okazy, na których, nawet jeśli nie zarobimy, to poszczycimy się naszą wielkodusznością.
Może nie mam racji, może to nadinterpretacja z mojej strony… Ale jeżeli mam rację, niech to będzie diabelny głosik w waszej głowie, który poddaje w wątpliwość tego typu działania.
Abstrakcja
Nie wiem, czy interesujecie się SM. W każdym razie, jakiś czas temu do sieci trafił raport wraz z wytycznymi dla TIK TOKa — popularnej aplikacji wśród dzieciaków. Mówił on m.in. o tym, że moderatorzy TIK TOKa mieli nagradzać lepszymi zasięgami nagrania bogatych i atrakcyjnych, jak tych mniej korzystniej wyglądających. Dodatkowo częściej mieli pomijać posty, gdzie widoczne są wszelkie objawy ubóstwa: nędzny wystrój wnętrz, krzywe zęby lub ich brak i wiele innych. Oczywiście wytyczne niby nigdy nie zostały wprowadzone w życie. Sam rzecznik tłumaczył to faktem, że miały one jedynie chronić biedniejszych przed szykanami innych.
Cóż, pozostawię to waszej ocenie, czy oby na pewno o to chodziło.