Dzień taki jak ten, czyli jak jeden z nielicznych
Dziś będzie bardzo niewymagająco. Chciałam trochę po marudzić, jak to jest mi źle, kiedy niewiele się dzieje wokół. Dzień taki jak ten zdarza się dość rzadko, ale jednak trafia się raz na jakiś czas. Z jednej strony powinnam móc powiedzieć, że dobrze mi z tym, bo miewam okazje do nudzenia się, jednak jako osoba, która uwielbia aktywnie spędzać czas, jest to dość nietypowe. I tak, pisze to kobieta, która lubi czytać książki, które niewiele mają wspólnego z kreatywnością czy dynamiką (śmiech).
Co robię, kiedy mi się nudzi
Najczęściej szukam jelenia pośród domowników, który ewentualnie zechciałby ponudzić się ze mną. Wtedy zazwyczaj w ruch idą wszelkiego rodzaju gry planszowe, o których też zamierzam niedługo zacząć pisać, bo mamy ich całkiem sporo, karcianki, puzzle lub wspólne kino: filmy, bajki. Kiedy już znajdę owego naiwniaka, zależy, z której strony by spojrzeć, moje leniuchowanie powoli nabiera innego wymiaru. Z leżenia na płasko zmienia się w siedzenie przy stole (śmiech). Co i tak uważam, jest to już bardzo rzutki stan, bo jakby dodać do tego jeszcze intensywne użycie mózgownicy, daje nam ekstremalną wersję leniuchowania.
Ktoś powie, ale to już jest kreatywne, zakrawające na dynamiczne spędzanie czasu. Owszem, może i jest, ale nie dla mnie. Takie dni w naszym domu nazywane są dniami z grą, ale są to zupełnie inne dni i wtedy nie robimy nic więcej. W każdym razie ciężko mi czasem zaspokoić swoją wewnętrzną energię grami czy filmami.
Celebruję dni wolne od życia
Czasami mam ochotę na nudzenie się w samotności, wtedy najchętniej wzięłabym wolne od życia. Jako że nie jest to możliwe, moją jedyną ucieczką jest wanna i książka, co samo w sobie jest ogromnym sukcesem w naszym domu. Jeszcze do niedawna nawet drzwi od toalety musiałam mieć uchylone, bo dzieci wtedy najczęściej sobie o mnie przypominały.
Doceniam jednak co mam i takie dni jak dzisiejszy, pomimo że gdzieś tam nie leży to zupełnie mojej naturze. Wiem, że setki, jak nie tysiące innych ludzi chętnie zamieniłoby się ze mną. Też chcieliby móc wziąć wolne i robić nic. Jednak, jako że mam te moje dwa potwory Zu i Fi nigdy zupełnie nie mogę narzekać na nudę, czy też robić, co bym chciała. Macierzyństwo to jednak bardzo wymagający stan, nie tylko umysłu (podwójny śmiech).
Co ten artykuł wniósł do mojego życia? Poza ćwiczeniem umiejętności stworzenia z niczego coś, to chyba niewiele.
Nawet nie będę pytała, co ten artykuł wniósł do waszego życia, bo jeszcze ktoś mnie zlinczuje za zabieranie cennego czasu. Uprzedzałam, że będzie niewymagająco — już chyba bardziej się nie da.