Wiosna w Szkocji — Kilgallioch Wind Farm i okolica.

przez Kasia Kowalska
wiosna w szkocji

Wiosna w Szkocji 2020 roku

W tym roku wiosna w Szkocji zaskoczyła nas wszystkich. Pierwszy słoneczny dzień, który przeznaczyliśmy na wędrówki po okolicznych polach i farmach, przypadł akurat na Pierwszy Dzień Wiosny. Przyznaję, że nie byliśmy świadomi, jaki dzień obraliśmy sobie na pieszą wyprawę. Oczywiście był to piękny zbieg okoliczności. Znudzeni i wymęczeni sytuacją panującą na całym świecie, postanowiliśmy troszkę odetchnąć. Jak wiecie, wszędzie teraz, zaraza w postaci koronawirusa zbiera żniwo. Potworność w obliczu paniki i przygnębiających statystyk nie napawają na co dzień nas szczęściem, dlatego staramy się robić wszystko, co możliwe aby choć odrobinę oderwać się od szarej, przykrej rzeczywistości.

wiosna w szkocji 01

 

wiosna w szkocji 02

 

Bezsprzecznie jesteśmy wdzięczni losowi, że mamy tę swobodę wyjścia na zewnątrz i skorzystania z pierwszych ciepłych promieni słonecznych. Mając świadomość, że wielu z was zostało dosłownie uwięzionych w domach, pośród licznych innych mieszkańców waszego otoczenia, chciałabym na tę wyprawę zabrać was ze sobą.

Nadmienię jedynie, że dobrze się składa, że właśnie w tej chwili postanowiłam napisać o swoich okolicach coś więcej. Posiadam w zanadrzu kilka innych miejsc, niekoniecznie związanych ze Szkocją, o których chciałam opowiedzieć wieki temu.

Wiosno, wiosno, czy to ty?

Słońce, ciepło, plecaki pełne jedzenia i herbaty, uśmiechy na twarzach, i droga — nieprosta, niełatwa, bardzo męcząca — ale wspólna. Myślę sobie, że nie ma nic piękniejszego od wspólnie spędzonego czasu z rodziną w tak wyjątkowych okolicznościach.

Mieszkamy kilka kilometrów od wioski leżącej nieopodal małego miasta Stranraer w południowo-zachodniej części Szkocji. Okolica jest nadzwyczaj urokliwa. Mała ilość mieszkańców, ogromne, niezagospodarowane przestrzenie, cudowne widoki. Czego chcieć więcej?

Oczywiście mieszkanie w takich okolicach ma też swoje minusy, jednak dziś skupię się na tym, co sprawia nam ogromną przyjemność.

wiosna w szkocji 04

Dużo grzebania, ale dali my radę 😉

Jak to często z nami bywa, planowany czas na opuszczenie domu przedłużył się do godzin popołudniowych. Z uwagi na fakt, że dni niestety jeszcze przez jakiś czas będą krótsze, musieliśmy uwijać się niczym pszczoły w ulu, żeby choć w jakiejś części spełnić swoje wcześniejsze założenia.
Początkowy marsz odbywał się przez drogi… takie wiecie — prawdziwe, co prawda z mnóstwem dziur, ale jednak. Dopiero po około dwóch, może trzech kilometrach, zmuszeni byliśmy wstąpić na drogi zupełnie nam nieznane — pola. Od tego momentu nie było już tak łatwo i uroczo. W zamian dostaliśmy grząskie, podmokłe, śliskie tereny, gdzie bez kaloszy ani rusz.

I tak szliśmy przed siebie przez kilka następnych godzin. Cel był wyznaczony na małe bothies leżące nieopodal farmy wiatrowej Kilgallioch, która z pewnych względów do niedawna była nam bliższa, jak w tej chwili.

wiosna w szkocji 05

Prze państwa, tylko bez oszukaństwa — wiosna dała nam pstryczek w nos

Jak już wspomniałam wyżej, pomimo pięknej pogody, dzień za Chiny ludowe nie chciał się wydłużyć i niestety tuż przed bothies, musieliśmy zawrócić. Słońce powoli zaczynało zachodzić, a przecież trzeba było jeszcze gdzieś cupnąć, zjeść, napić się herbaty i wrócić do domu. My, starzy, poszlibyśmy dalej, ale z dziećmi nie wypada (śmiech).

Mały, jednorazowy grill spełnił swoje oczekiwania, i po zeżarciu pieczonych kiełbasek postanowiliśmy wracać.
Jak zapewne się domyślacie, po niezmierzonych kilometrach (ok. 10), kilku godzinach (7,5) chodzenia w kaloszach, nogi w pewnym momencie zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Nawet nasza biedna psia suczka miała dość, mięśnie skakały jej, jakby wystukiwały alfabet Morse’a. Ostatnie dwie proste (ok. 2 km.) były drogą przez mękę. Nie dość, że odczuwaliśmy mięśnie na nogach i plecach, to jeszcze stopy krzyczały i dopominały się odpoczynku. Każdy kolejny krok był jak bieg po rozpieprzonych na podłodze klockach lego (śmiech).

wiosna w szkocji 07

I ponownie dali my radę

Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, co działo się dzień później. Mięśnie, o których istnieniu nie miałam pojęcia, dawały o sobie znać przez jeszcze kilka następnych dni. Dzieci, zwłaszcza Zu, miała nas i wszystkiego dość, a na wieść, że w niedalekiej przyszłości planujemy ponowną wycieczkę w to samo miejsce, bo przecież nie udało nam się zdobyć bothies, odgrażała się policją (śmiech).

Czy było warto? Ależ oczywiście! Akumulatory naładowaliśmy na kilka dni. RADOŚĆ i SZCZĘŚCIE biło od nas na kilometr. Szczerzę muszę przyznać, że Wiosna w Szkocji w tym roku nam się udała, przywitaliśmy ją jak mało kiedy.


Na koniec krótka informacja — wybaczcie mi proszę słabą jakość zdjęć, ale ponieważ WP wymaga małych fotografii, niestety często po obróbce tracą one na jakości.

wiosna w szkocji 08

wiosna w szkocji 10wiosna w szkocji 13wiosna w szkocji 14wiosna w szkocji 18wiosna w szkocji 11wiosna w szkocji 17

Podobne w tym temacie

Subskrybować
Powiadom o
guest
15 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacje zwrotne w linii...
Zobacz wszystkie komentarze
15
0
Jeżeli ci się podobało — zostaw po sobie ślad w komentarzux