Kochankowie miasta
Akcja książki Kochankowie miasta rozpoczyna się w Łodzi podczas trwania II Wojny Światowej, pod okupacją niemiecką. Poznajemy historię Stefana i Racheli, którzy w dramatyczny sposób giną z nazistowskich rąk. Następnie historia przenosi się do lat współczesnych. Autorka przedstawia nam dwóch braci: Damiana — starszego z nich, robiącego podejrzane interesy, często żyjącego ponad stan, Tomka — rzetelnego, wrażliwego, uczciwego, właściciela biura nieruchomości. Pomimo ogromnych różnic charakteru między obojgiem, panowie decydują się wspólnie założyć firmę, do której dołącza bogaty Żyd, Aron. Niestety sprawy się komplikują, kiedy starszy z braci okazuje się zatracić wartości rodzinne i coraz bardziej zanurza się w swojej próżności.
Kasa, kasa, kasą popędzana
Znacie to powiedzenie: „jeżeli nie wiesz, o co chodzi, to chodzi o pieniądze”? Niestety w przypadku powieści Kochankowie miasta głównym powodem wszelkich niepowodzeń i przykrych zdarzeń są pieniądze. To one, jako główny wyznacznik bytności starszego z braci kierują na złą drogę. Damian nie potrafi żyć uczciwie, w łatwy sposób zdobyte pieniądze, na początku swojego dorosłego życia, spowodowały brak szacunku do ich wartości. Duża ich ilość, stała się wręcz celem, do jakiego dążył chłopak — nawet kosztem brata i najbliższej rodziny.
Nauki przekazane przez rodziców z kolei okazały się być bardzo ważne dla Tomasza, który ciężko pracował na każdy zarobiony pieniądz. Chłopak sam, własnymi rękami wyremontował stary dom, którego został właścicielem. W trudnych czasach pomagał innym, również rodzicom — towarzyszył im możliwie najczęściej, jak tylko był w stanie. Trwał przy ich boku, kiedy zdrowie wymagało szczególnej troski i uwagi. Był wdzięczny za wszystko, co dzięki nim osiągnął — kochał ich.
Tajemnica sprzed lat
Podczas jednego z długich, męczących dni w pracy, do biura nieruchomości Tomasza dociera starsza kobieta. Właścicielka dużej posiadłości ziemskiej szuka pomocy. Chce, aby ziemie, którymi dysponuje, zostały sprzedane, co być może pomogłoby jej w zapewnieniu sobie godziwych warunków do życia na starość. Kobieta nie ma siły zajmować się domem, nosić drewna i węgla, palić w piecu czy taszczyć wiadra wody ze studni.
Lokalizacja okazuje się być idealnym miejscem na rozbudowę interesu, jaki zaplanowali bracia wraz z kolegą Aronem. Jednak ziemia, na której ma powstać inwestycja, posiada swoje tajemnice. Jakie? Aby się tego dowiedzieć, musicie sami zapoznać się z powieścią.
Podsumowanie
Jak już wspomniałam na Facebooku, autorka posiada bardzo dobry warsztat pisarski. Styl i język są obłędne, a opisy otoczenia i Łodzi, nadają realności zdarzeń. To jedna z tych twórczyń, którą chce się czytać, płynąć wręcz z nią słowo po słowie. Uważam, że pani Stryjewska ma bardzo dużą szansę na bycie rozpoznawalną wśród Czytaczy. Z czystym sumieniem mogę mieć swój udział w propagowaniu jej twórczości.
Nie twierdzę, że Kochankowie miasta to powieść górnolotna, ale zdecydowanie wykraczająca poza normy współczesnych pisarzy. Trzeba posiadać nie lada umiejętności, aby stworzyć tak, z jednej strony banalną, z drugiej zaś fajną w odbiorze historię. Książka może i jest niewymagająca, ale porusza bardzo ważne kwestie życia codziennego, jest przemyślana, a bohaterowie to nie wycięte z papieru postacie, to ludzie z krwi i kości. Może nie wszyscy uczą się na błędach, bo jednak naiwność Tomasza i jego łatwość w zakochiwaniu się, nie ukrywam, przyprawiły mnie o zgrzytanie zębami (śmiech). Oczywiście, jak to w tego typu książkach — wszystko dobrze się skończyło, jednak drobny zawód pozostał. Wiele do życzenia pozostawia też okładka — przyznaję, że gdyby nie „book tour” — nigdy bym za tę powieść nie sięgnęła.
Pomimo że nie są to zupełnie moje klimaty, ponieważ rzadko kiedy czytam romanse — jak nie w ogóle — uważam, że warto dać autorce szansę. Jeżeli mam być zupełnie szczera, marzy mi się thriller w jej wykonaniu. Już nawet jestem w stanie sobie wyobrazić jej opisy, które zapewne, jak w przypadku Kochanków miasta, odegrałyby kluczową rolę.