Dziś będzie krótko, zwięźle i na temat 😉
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tą książką. Naczytałam się różnych, dziwnych opinii na jej temat, że niby przegadana, nudna, za długa i takie tam inne bzdety.
„Szybki” opis.
Główna bohaterka, Jean, wychodzi młodo za mąż za mężczyznę, wydaję się, swoich marzeń. Starszy, ułożony, z przyzwoitą pracą i dobrymi perspektywami na przyszłość.
Przez pierwsze lata małżeństwa wszystko układa się po ich myśli. Z czasem kobieta zaczyna zauważać zbyt apodyktyczne podejście jej męża do życia, a przede wszystkim do niej samej.
W pewnym momecie, problemów zaczyna być co raz więcej, ale Jean z łatwością daje się przekonać mężowi, że to nie w nim tkwi problem, ale w otoczeniu. Ciągłe zapewniania Glena o jego miłości i sile, jaką oboje posiadają aby przeciwstawić się wszystkim przeciwnościom losu, zdają się zadowalać kobietę. Wszystko trwa oczywiście do czasu.
Sprzed domu w południowej Anglii ginie dwuletnia dziewczynka. Matka dziecka, jak później zeznaje, spuściła córkę z oczu tylko na kilka minut. Policja bezskutecznie próbuje odnaleźć małą Bellę.
Jean jest wstrząśnięta zaginięciem dziewczynki. Jeszcze większego szoku doznaje, kiedy policja puka do ich drzwi i dopytuje Glena, gdzie był w momencie zaginięcia dziecka.
Podsumowanie.
Książka opowiada historię z perspektywy różnych osób, czasami ze sobą powiązanych. Najwięcej w niej jednak opowieści Jean, która w dość zimny sposób opisuje życie z mężem. Tłumaczy jakich przewinień dopuściła się policja i telewizja/prasa oraz jak radziła sobie w sytuacji oskarżenia Glena o porwanie małej Belli.
Ta książka, to nie tylko skrupulatnie opowiedziana historia życia głównej bohaterki. Zawarte w niej opisy przedstawiają, jak działa uzależnienie jednego człowieka od drugiego, jak toksyczne potrafią być związki, jak bardzo, jako ludzie potrafimy być perfidni w stosunku do najbliższych i jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć, aby chronić innych.