Dla fanów sf zdecydowanie nie jest to nowość. Dla mnie również nie powinna być, zwłaszcza, że książka została napisana w 1898 roku. Niestety jeszcze do wczoraj nie było mi dane jej przeczytać 🙄 Wstyd się przyznać, ale do tej pory znałam jedynie film.
Najlepsze jednak jest to, że kompletnie nie mam pojęcie, co o niej napisać. Jak zaprezentować tym mniej oczytanym w sf książkę, aby zechcieli ją przeczytać?
Może zacznę od tego, że jest inna aniżeli film, co działa zdecydowanie na plus. Jak już wspomniałam wyżej, książka swoje pierwsze wydanie miała pod koniec XIX wieku. Jest dość nietypowo napisana, ale styl autora jest naprawdę dobry- szczegółowe opisy kosmitów i otoczenia bardzo wyważone, działają na wyobraźnię, ale nie są za mocno rozwleczone.
Największym atutem jednak jest wyobraźnia autora. Właściwie chyba można go nazwać prekursorem motywu inwazyjno-zagładowego (?) Świata. Jako jeden z pierwszych nie był ignorantem i uwierzył, iż nie bardzo możliwe jest, abyśmy byli jedynymi we wszechświecie.
Wojna światów opisuje planetę Ziemię, prymitywnych ludzi nie doceniających cudu, po którym mogą stąpać, i kosmitów, którzy ze względu na coraz mniej sprzyjające ich życiu warunki na Marsie, postanawiają zgładzić człowieków i zamieszkać na Ziemi. Ot, taka to niedługa historia.
Osobiście jestem zachwycona powieścią Wellsa. Uważam, że zasługuje na uznanie, i myślę, że nie ja jedna jestem tego zdania. Do tej pory kilkanaście razy była drukowana, co i rusz w nowej odsłonie. Ostatnie wydanie miało miejsce w maju 2018 roku.
Moja sztuka leciwa już troszkę- w rękach się sypie, ale myślę, że warto zainwestować w nowszą wersję. Jest to książka, do której można wracać i wciąż się zachwycać językiem i stylem autora.