Bycie gejem to grzech
Nawet rodowici Niemcy nie mogli czuć się bezpiecznie, jeśli czuli pociąg do tej samej płci. Bycie gejem oznaczało, w najlepszym przypadku udrękę, szykany i obóz, w najgorszym śmierć na miejscu. Aczkolwiek, kiedy by tak dłużej się zastanowić, w zdecydowanej większości przypadków, śmierć na miejscu byłaby wybawieniem dla wielu.
W nazistowskich Niemczech czy Austrii trzeba było uważać na to, z kim się rozmawiało i w jaki sposób. Mężczyźni w objęciach, również nie byli mile widziani. Na każdym kroku doszukiwano się zażyłości pomiędzy osobami tej samej płci.
Lata udręki, brutalnej i niepotrzebnej śmierci
Mężczyźni z różowym trójkątem to bardzo rzeczowa opowieść o tym, jak homoseksualiści byli traktowani podczas II Wojny Światowej.
Historia Josef’a Kohout’a, który jako młody mężczyzna został skazany na obóz koncentracyjny tylko dlatego, że kochał drugiego mężczyznę. Opowieść człowieka, który nie potrafił zrozumieć, w jakim świecie przyszło mu żyć, gdzie dorośli ludzie nie mogą sami decydować o swoich wyborach i życiu prywatnym.
Cóż ja takiego zrobiłem, bym miał tak ciężko za to pokutować? Czy byłem zboczeńcem albo zagrożeniem dla narodu? Pokochałem przyjaciela, mężczyznę — i nie był to młodociany, tylko 24-letni, dorosły człowiek!
Nie widziałem w tym niczego strasznego, czy niemoralnego.Co to za świat i co to za ludzie, którzy decydują za dorosłego człowieka, kogo i jak wolno mu kochać”.
Przetrwanie — tylko to się liczyło
Sześć lat życia stracił Josef Kohout w obozowych warunkach. Jako nielicznemu, któremu udało się wytrwać w piekle, jakim zgotowali mu ludzie.
W warunkach, gdzie każdy dzień to walka o życie, wszelka godność i szacunek do samego siebie nie istnieją . Liczy się tylko tu i teraz — co inni powiedzą, pomyślą — nie ma znaczenia.
Ładna buzia, umiejętność nie rzucania się w oczy i uległość, pozwoliły Josef’owi przeżyć. Mimo prób przetrwania, ciężko do końca było mu się wyzbyć zmartwień przed złowrogimi spojrzeniami i niewybrednymi komentarzami w swoim kierunku. Mężczyzna w pewnym momencie zastanawia się nawet, czy fakt bycia prywatną, męską nałożnicą zostanie w przyszłości rozliczone na jego korzyść. Ostatecznie jednak dochodzi do właściwych wniosków. Jego zdaniem każdy, kto kierował się chęcią dalszego istnienia, był gotów na poświęcenia wykraczające poza osobiste zasady czy normy.
Patologiczna chęć niszczenia człowieka
Autor w bardzo powściągliwy sposób rozprawia się ze zbrodniami dokonanymi na jeńcach. Nie wdaje się w szczegóły ich maltretowania, czy śmierci. Opowiada historię człowieka, który pragnął żyć — nic innego nie miało dla niego znaczenia — był gotów na wszelkie poświęcenia.
Nie oceniam, nie śmiałabym, nawet jeśli w obecnej chwili jego postępowanie wykracza poza moje wyobrażenia. Życzyłabym sobie, aby wszyscy, którzy przeczytali tę książkę, doszli do takich samych wniosków. Spotkałam się jednak z opiniami, gdzie twierdzono, że bohater książki miał lżejsze życie, z powodu tego kim był.
Być może prawdą jest, że inni nie mieli tyle do zaoferowania, co Josef, ale czy to pozwala nam jednoznacznie umniejszać jego tragedii, jaką przeżył. Pozostawiam to waszej ocenie.
Jest w książce coś, na co szczególnie chciałabym zwrócić waszą uwagę, ponieważ wiem, że ludzie często nie myślą w takich kategoriach. Skupiają się najczęściej na złu bez większej świadomości, że „owe zło” dotrwało naszych czasów.
Rozsadzanie skalnych ścian, rąbanie surowego kamienia i ociosywanie go — to skrajnie ciężki wysiłek, dlatego kierowano tam tylko Żydów i homoseksualistów. Kamieniołomy pochłonęły wiele ofiar, częste były wypadki przy pracy, przeważnie świadomie prowokowane przez esesmanów czy kapo.
Który kierowca mknąc dzisiaj po niemieckich autostradach wie, że każdy granitowy krawężnik, który je okala, nosi ślady krwi niewinnych ofiar? Krwi ludzi, którzy nie popełnili żadnej zbrodni i jedynie z powodu swojej religii, pochodzenia, poglądów politycznych czy pociągu do własnej płci musieli wegetować i ginąć w obozach koncentracyjnych. Który kierowca, przejeżdżając przez wiadukty na autostradzie, myśli o tym, że każdy granitowy filar, który go podtrzymuje, kosztował życie niezmiernej liczby ludzi? Morze krwi i stosy trupów — taki jest koszt każdego z tych niemieckich wiaduktów”.