W tym miejscu znajdują się wszystkie wiersze Wisławy Szymborskiej, które wywarły na mnie wrażenie. Zbiór jest systematycznie uzupełniany. Gdybyś miał/a jakieś sugestie lub wątpliwości, co do źródeł lub treści, lub chciał/a się podzielić swoimi spostrzeżeniami, zapraszam do kontaktu ze mną lub dyskusji.
Po wiersze innych autorów zapraszam tutaj.
…………
Rozmowa z kamieniem
Pukam do drzwi kamienia.
– To ja, wpuść mnie.
Chcę wejść do twego wnętrza,
rozejrzeć się dokoła,
nabrać ciebie jak tchu.
– Odejdź – mówi kamień. –
Jestem szczelnie zamknięty.
Nawet rozbite na części
będziemy szczelnie zamknięte.
Nawet starte na piasek
nie wpuścimy nikogo.
Pukam do drzwi kamienia.
– To ja, wpuść mnie.
Przychodzę z ciekawości czyste.
Życie jest dla niej jedyną okazją.
Zamierzam przejść się po twoim pałacu,
a potem jeszcze zwiedzić liść i kroplę wody.
Niewiele czasu na to wszystko mam.
Moja śmiertelność powinna cię wzruszyć.
– Jestem z kamienia – mówi kamień –
i z konieczności muszę zachować powagę.
Odejdź stąd.
Nie mam mięśni śmiechu.
Pukam do drzwi kamienia.
– To ja, wpuść mnie.
Słyszałam, że są w tobie wielkie puste sale,
nie oglądane, piękne nadaremnie,
głuche, bez echa czyichkolwiek kroków.
Przyznaj, że sam niedużo o tym wiesz.
– Wielkie i puste sale – mówi kamień –
ale w nich miejsca nie ma.
Piękne, być może, ale poza gustem
twoich ubogich zmysłów.
Możesz mnie poznać, nie zaznasz mnie nigdy.
Całą powierzchnią zwracam się ku tobie,
a całym wnętrzem leżę odwrócony.
Pukam do drzwi kamienia.
– To ja, wpuść mnie.
Nie szukam w tobie przytułku na wieczność.
Nie jestem nieszczęśliwa.
Nie jestem bezdomna.
Mój świat jest wart powrotu.
Wejdę i wyjdę z pustymi rękami.
A na dowód, że byłam prawdziwie obecna,
nie przedstawię niczego prócz słów,
którym nikt nie da wiary.
– Nie wejdziesz – mówi kamień. –
Brak ci zmysłu udziału.
Żadem zmysł nie zastąpi ci zmysłu udziału.
Nawet wzrok wyostrzony aż do wszechwidzenia
nie przyda ci się na nic bez zmysłu udziału.
Nie wejdziesz, masz zaledwie zamysł tego zmysłu,
ledwie jego związek, wyobraźnię
Pukam do drzwi kamienia.
– To ja, wpuść mnie.
Nie mogę czekać dwóch tysięcy wieków
na wejście pod twój dach.
– Jeżeli mi nie wierzysz – mówi kamień –
zwróć się do liścia, powie to, co ja.
Do kropli wody, powie to, co liść.
Na koniec spytaj włosa z własnej głowy.
Śmiech mnie rozpiera, śmiech, olbrzymi śmiech,
którym śmiać się nie umiem.
Pukam do drzwi kamienia.
– To ja, wpuść mnie.
– Nie mam drzwi – mówi kamień.
Nic dwa razy
Nic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.
Choćbyśmy uczniami byli
najtępszymi w szkole świata,
nie będziemy repetować
żadnej zimy ani lata.
Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.
Wczoraj, kiedy twoje imię
ktoś wymówił przy mnie głośno,
tak mi było, jakby róża
przez otwarte wpadła okno.
Dziś, kiedy jesteśmy razem,
odwróciłam twarz ku ścianie.
Róża? Jak wygląda róża?
Czy to kwiat? A może kamień?
Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś – a więc musisz minąć.
Miniesz – a więc to jest piękne.
Uśmiechnięci, współobjęci
spróbujemy szukać zgody,
choć różnimy się od siebie
jak dwie krople czystej wody.
Akrobata
Z trapezu na
trapez, w ciszy po
po nagle zmilkłym werblu, przez
przez zaskoczone powietrze, szybszy niż
niż ciężar ciała, które znów
znów nie zdążyło spaść.
Sam. Albo jeszcze mniej niż sam,
mniej, bo ułomny, bo mu brak
brak skrzydeł, brak mu bardzo,
brak, który go zmusza
do wstydliwych przefrunięć na nieupierzonej
już tylko nagiej uwadze.
Mozolnie lekko,
z cierpliwą zwinnością,
w wyrachowanym natchnieniu. Czy widzisz
jak on się czai do lotu, czy wiesz
jak on spiskuje od głowy do stóp
przeciw takiemu jakim jest, czy wiesz, czy widzisz
jak chytrze się przez dawny kształt przewleka i
żeby pochwycić w garść rozkołysany świat
nowo zrodzone z siebie wyciąga ramiona –
piękniejsze ponad wszystko w jednej tej
w tej jednej, która zresztą już minęła, chwili.
Album
Nikt w rodzinie nie umarł z miłości.
Co tam było to było, ale nic dla mitu.
Romeowie gruźlicy? Julie dyfrerytu?
Niektórzy wręcz dożyli zgrzybiałej starości.
Żadnej ofiary braku odpowiedzi
na list pokropiony łzami!
Zawsze w końcu zjawiali się sąsiedzi
z różami i binokularami.
Żadnego zaduszenia w stylowej szafie,
kiedy to raptem wraca mąż kochanki!
Nikomu te sznurówki, mantylki firanki, falbanki
nie przeszkodziły wejść na fotografię.
I nigdy w duszy piekielnego Boscha!
I nigdy z pistoletem do ogrodu!
(Konali z kulą w czaszce, ale z innego powodu
i na polowych noszach)
Nawet ta, z ekstatycznym kokiem
i oczami podkutymi jak po balu,
odpłynęła wielkim krwotokiem
nie do ciebie, danserze, i nie z żalu.
Może ktoś, dawniej, przed dagerotypem –
ale z tych, co w albumie, nikt, o ile wiem.
Rozśmieszały się smutki, leciał dzień za dniem,
a oni, pocieszeni, znikali na grypę.
Utopia
Wyspa, na której wszystko się wyjaśnia.
Tu można stanąć na gruncie dowodów.
Nie ma dróg innych oprócz drogi dojścia.
Krzaki aż uginają się od odpowiedzi.
Rośnie tu drzewo Słusznego Domysłu
o rozwikłanych odwiecznie gałęziach.
Olśniewajśco proste drzewo Zrozumienia
przy źródle, co się zwie Ach Więc To Tak.
Im dalej w las, tym szerzej się otwiera
Dolina Oczywistości.
Jeśli jakieś zwątpienie, to wiatr je rozwiewa.
Echo bez wywołania głos zabiera
i wyjaśnia ochoczo tajemnice światów.
W prawo jaskinia, w której leży sens.
W lewo jezioro Głębokiego Przekonania.
Z dna odrywa się prawda i lekko na wierzch wypływa.
Góruje nad doliną Pewność Niewzruszona.
Ze szczytu jej roztacza się istota rzeczy.
Mimo powabów wyspa jest bezludna,
a widoczne po brzegach drobne ślady stóp
bez wyjątku zwrócone są w kierunku morza.
Jak gdyby tylko odchodzono stąd
i bezpowrotnie zanurzano się w topieli.
W życiu nie do pojęcia.
Twórczość Wisławy Szymborskiej jest bardzo bliska mojemu sercu. “Rozmowa z kamieniem” i “Nic dwa razy”, to też moje ulubione wiersze. Do nich, dodałabym jeszcze “Portret kobiecy” i “Kot w pustym mieszkaniu” 🙂
Plan jest taki, że systematycznie będę uzupełniała wpis o kolejne wiersze. Cieszę się, że znalazłaś u mnie coś wartego uwagi 😉
Bardzo lubię wiersze Wisławy Szymborskiej.
Mogę czytac i czytac, wiele znam na pamięc.
Wielką przyjemnośc sprawiłaś mi tym wpisem.
Tak się cieszę, że nie jestem jedyną fanką twórczości Szymborskiej. I uwierz mi, cała przyjemność po mojej stronie. Przez ostatnie lata niestety zaobserwowałam niechęć ludzi do wierszy wszelkiej maści. Od razu mi raźniej, że nie jestem jakimś tworem, który pisze o rzeczach zapomnianych i niedocenianych.
Ani nie jesteś jedyna,ani nie jesteś dziwaczka.
Mam naprawdę dosyc blogerek,które zajmują się targowiskiem próżności, rozwodzeniem i zachwytami się nad kolejnym błyszczykiem do ust za 2,50 z Biedronki.
Wolę tomik poezji-)
Z twórczością W. Szymborskiej miałam okazję zapoznać się w podstawówce i przyznam, że zakochałam się w jej twórczości. Czytałam jej wiersze i sporo z nich pamiętam do dziś. Jednak dziękuję Ci za ten wpis, za przypomnienie tych wierszy i cytatów! Wspomnienia powróciły…
Proszę bardzo. Cieszę się, że mogłam pomóc w miłych powrotach do przeszłości 🙂
A ja uwielbiam ten fragment: “Nasze spotkanie po latach to rozmowa dwóch krzeseł przy zimnym stoliku”. Wiesz, z jakiego to wiersza?:-)
Oczywiście, że wiem 🙂 Nie wiem, czy kojarzysz, ale kiedyś jakaś artystka biła chyba w ten sposób rekord – siedząc na krześle przy pustym stole, na przeciw niej natomiast zasiadali pojedynczo przypadkowi ludzie. Siedziała, nic nie mówiła, jedynie patrzyła im w oczy. Po kilku godzinach pojawił się jej były partner sprzed kilkunastu lat, z którym wiązała dobre wspomnienia. W dalszym ciągu siedziała, tym razem wpatrzona głęboko mu w oczy i płakała. Żal, radość i smutek zarazem, malowały się na jej twarzy i w jej oczach. Może to zupełnie od czapy będzie, ale tak właśnie wyobrażam sobie to spotkanie – te… Czytaj więcej »